"To, co nas łączy" Adrianna Klara Kłosińska
"Życie, niestety, nie jest bajką. Jest słodkim z pozoru cukierkiem, który ma piekielnie kwaśne nadzienie."
Słowa te według mnie bardzo trafnie oddają istotę życia. Ale czy gdyby nie te gorsze chwile, to czy potrafilibyśmy dostrzec i docenić ulotne jak piórko szczęście, cieszyć się jego słodyczą? Spowszedniało by nam szybko.
"Bo szczęście to przelotny gość, szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni." (Anna Maria Jopek "Na dłoni")
Opowiedziana w powieści historia toczy się w Danii. Główna bohaterka, Atalia jest karmiona kłamstewkami przez swojego narzeczonego do czasu, gdy pewnego dnia zauważa go na ulicy obejmującego swoją niby "koleżankę". Rozstanie bardzo źle wpływa na Atalię, młodą dziennikarkę, dla której Tom był tym jedynym. Jest ogromnie przybita, nic ją nie cieszy. A próba przeprosin ze strony niewiernego, byłego juz partnera i podarunek w postaci czerwonych róż, doprowadza ją do furii. Wybiera się do kwiaciarni "Różana Republika" z prośbą o niedostarczanie jej kwiatów od Toma. Tam poznaje przystojnego Henrika. Gdy już wydaje się, że ich znajomość rozwija się w dobrym kierunku, że znalazła kogoś, kto poskleja jej złamane serce, odkrywa, że ma z Henrikiem więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Przeszłość da o sobie znać w najmniej odpowiednim momencie.
Historia w powieści jest nie tylko historią miłosną. Ważną rolę odgrywa tu też motyw przyjaźni. Atalia ma wokół siebie oddane osoby: Liv i Mikaela, którzy wskoczyliby za nią w ogień. Byłam pod wrażeniem ich relacji.
"Taka jest chyba rola przyjaciół. Żeby ubarwiali naszą rzeczywistość, byli dla nas ziemskimi aniołami. Liv akurat oprócz skrzydełek ma jeszcze na głowie kiełkujące różki."
Szczególną sympatię poczułam do Liv. Pod wieloma względami przypomina mnie. Jest osobą pełną niedoskonałości, ma sporą nadwagę i uwielbia słodycze (to również moja pięta Achillesowa). Mimo że jest ambitną, świetnie piszącą dziennikarką, jest niebywale skromna. Stresuje się każdym powierzonym jej zadaniem, wykonuje je jednak skrupulatnie, najlepiej jak potrafi. Mimo trudnego dzieciństwa zawsze stara się emanować optymizmem, nie chce, żeby ktoś zobaczył ból w jej oczach. Twierdzi, że to najgorsze, co można ujrzeć w drugim człowieku - jego cierpienie. No i podobnie jak ja - uwielbia koty. Jest wrażliwa na biedne, cierpiące kociaki.
Bardzo podoba mi się to, że autorka pokazała wydarzenia z dwóch punktów widzenia: Atalii i Henrika. Dzięki temu zabiegowi możemy łatwiej zrozumieć uczucia bohaterów, wgryźć się w ich sytuację. Zawszezresztą interesował mnie męski punkt widzenia, ich spojrzenie na miłość, na kobiety.
Odpowiada mi styl autorki. Ma lekkość pisania, dużo cytatów to trafne spostrżeżenia na temat ludzkiej egzystencji.
"Jestem ratunkiem dla zdeptanego serca, przebitego przez strzałę z wirtualnych słów."
To zdanie jest po prostu rewelacyjne! Od razu zapadło mi w serducho. Idealnie wpasowuje się w klimat powieści.
Trochę rozczarowałam się przewidywalnością lektury. Mialam też wrażenie, że autorka dążyła do jak najszybszego zakończenia. Moim zdaniem mogła wprowadzić trochę niepewności, zaskoczenia. A tutaj trochę za szybko się to zadziało. O ile wczesniej akcja toczyła się powoli, to pod koniec nagla nabrała rozpędu, co trochę zachwialo tę kompozycję.
Mimo to polecam lekturę. Debiut uwazam za udany. Fajnie by było, gdyby autorka pociągnęła dalej tę historię, np. gdzie główną bohatetką byłaby tym razem Liv. Bardzo zaintrygowała mnie ta postać.
Mam ją w planach. Lubię debiuty.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja ☺️
Usuń