"Siedem listów z Paryża" Samantha Vérant

Skusiłam się na przeczytanie tej książki dzięki przyciągającej wzrok okładce. Od razu było widać, że jej motywem przewodnim będzie miłość. Jak się okazało, była to historia prawdziwa, a jej bohaterką była sama autorka. Tytuł też odegrał niemałą rolę w zachęceniu mnie do sięgnięcia po lekturę. Listy... Kto je dzisiaj pisze? W dobie Facebooka, Twittera i Instagrama. Listy wydają się być reliktem z przeszłości. A przecież to takie romantyczne dostawać wyznania miłosne właśnie na papierze, często ozdobnym. Po latach będą stanowić piękną pamiątkę. No i wspomniany w tytule Paryż, miasto miłości. Czulam, że to będzie wyjątkowa książka. Czy jednak spełniła moje oczekiwania?

Jak juz wspomniałam opisana historia naprawdę miała miejsce. Opowiada ona dzieje miłości Samanthy i Jean Luca. Opowieść wzięta rodem z filmu, aż trudno uwierzyć, że naprawdę się wydarzyła.
Bohaterka w młodości spędziła kilka dni we Francji w towarzystwie przyjaciółki. Poznała wtedy przystojnego Francuza, Jean Luca, z którym nawiązała płomienny romans. Po powrocie kobiety do USA, mężczyzna wysłał jej siedem cudownych listów, w których poetycko wyznał jej miłość. Ona jednak nie odpisała na żaden list. Ułożyła sobie życie, wyszła za mąż. Niestety, małżeństwo to nie przetrwało. Wtedy, po 20 latach Samantha odnalazła listy od Jean Luca. Przypadek? Para odnawia ze sobą kontakt, a uczucie, które kiedyś ich łączyło na nowo rozkwita.

Niestety, mimo że bardzo lubię książki o miłości, ta jednak nie do końca trafiła w mój gust czytelniczy. Już prolog zdradza nam właściwie zakończenie historii. Jak dla mnie jest to zbyt przesłodzona, słodko-pierdząca opowieść. Do tego opisy, np. jak kupują sofę, jak bohatetka wyprowadza psy. Fajnie, że w książkach jest realizm, ale ja w lekturze szukam właśnie odmiany, oderwania się od tej przyziemności. Nie mam zamiaru czytać kilka stron o zakupie mebli! Książkę przeczytałam w całości, jednak ta czynność nie sprawiła mi przyjemności, jakiej oczekiwałam.
Najbardziej właśnie przyczepię się prologu - skoro już wiedziałam, do czego zmierza ta historia, straciłam ochotę dochodzić, jak do tego doszło.

Zwolennikom romansu, happy endu, wątku miłosnego polecam, bo jest to historia pięknej miłości, budujace jest również to, że taka "bajka" moze przydarzyć się każdemu z nas. Mnie jednak niestety nie porwała.

Komentarze

  1. Kiedyś zastanawiałam się nad tą książką. Jednak nie kupię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inny gust, no mnie akurat wynudziła niestety ☹️

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"Dziś zanucę ci kolędę" Joanna Szarańska