"Tysiąc kawałków" Anna Ziobro



Jedna chwila... Tylko tyle i aż tyle wystarczy, by życie rozpadło się na tysiąc kawałków. Julia i Daniel byli młodzi, piękni i nie widzieli poza sobą świata. Jedna błędna, choć z początku wydawałoby się błaha, decyzja pociągnęła za sobą lawinę kolejnych, aż w końcu doszło do dramatu. Związek, który był dla nich wszystkim, z dnia na dzień przestał istnieć. Czy zaufają sobie na nowo?

Powieść, która rozłożyła mnie emocjonalnie na łopatki. Nic tu nie jest proste i oczywiste, a wina nie leży tylko po jednej stronie. Mam mieszane uczucia, co do bohaterów, i rozumiem, i zarazem nie rozumiem żadnego z nich. Miłość oczywiście nierozerwalnie łączy się z wiernością, szczerością i wieloma innymi przymiotami, ale czy, gdy jedna ze stron popełni błąd, to tylko i wyłącznie wina tej osoby? Jeśli uczucie jest prawdziwe, to można sobie naprawdę wiele wybaczyć. Jednak czy tak naprawdę miłość Julii i Daniela taka właśnie była? Wszystko było idealnie, dopóki to Daniel ustępował Julii. Kiedy jednak on zaczął realizować swoje marzenia, nie otrzymał wsparcia, a cios prosto w serce. Najgorsze było jednak moim zdaniem to, że Julia nie do końca czuła się winna i z premedytacją tkwiła w swoich błędach, popełniając kolejne. Szczere wyznanie win, próba zadośćuczynienia mogłaby wszystko zmienić. Daniel jednak też zamknął się we własnych uczuciach, nie próbując nawet wysłuchać, jakie motywy kierowały jego żoną, a przecież ich związek był rzekomo tak ważny. Moim zdaniem, jeśliby faktycznie była to taka silna miłość, to nie wygasłaby tak szybko. Czy uda im się mimo to naprawić swój związek?

Na uwagę zasługują też inni bohaterowie, jak choćby rodzice Julii. Stanowią antyprzykład kochających rodziców. Nie wspierają córki w jej decyzjach, mając w głowie plan na ułożenie jej życia. Wydaje im się, że wiedzą lepiej, czego ona pragnie. Nie ma nic gorszego niż układanie komuś życia według własnego scenariusza.

Ciekawą osobą jest także lekarz Julian Barycki. Niestety on również nie zyskał mojej sympatii, a jest interesujący jedynie z punktu widzenia psychologii. Jedna nieudana randka sprzed lat popycha go do zemsty, a jego "miłość" jest wręcz niebezpieczna, obsesyjna.

Powieść o miłości toksycznej, w której jedną ze stron całkowicie poświęca siebie w imię tego uczucia, zatraca się w nim, a czy coś dostaje? W życiu nie można tylko dawać, trzeba też umieć brać. Mimo dramatycznych wydarzeń książka niesie jednak ważne przesłanie, że miłość drugiej osoby jest w stanie posklejać roztrzaskane serce. Ważne jest też, aby zaakceptować samego siebie, nawet jeśli jest się okaleczonym na ciele i duszy.

Książka wciąga od pierwszej strony i nie nudzi aż do ostatniej. Jest debiutem, ale tak udanym, tak dojrzałym, że zupełnie nie da się tego odczuć. Na pewno nie polecam, jeśli ktoś chce się "odmóżdżyć", czy ma doła. Tematy poruszane w powieści są bowiem bolesne i mogą jeszcze bardziej przytłoczyć przygnębionego czytelnika. Bardzo jednak potrzeba mówić o takich aspektach życia ludzkiego.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Dorocie Lińskiej-Złoch, z bloga "Przeczytanki", a autorce, za tak wspaniałą podróż w świat przedstawiony.



Komentarze

  1. Bardzo lubię sięgać po dobre debiuty, więc zapisuję sobie ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"7 uczuć"