[RECENZJA PATRONACKA PRZEDPREMIEROWA] "Klucz Angeliusa" Anna Głowacz


Czy jesteście przekonani, że znacie swoich najbliższych? Jesteście pewni, że znacie dobrze swoje drzewo genealogiczne? Uważajcie, bo pewnego dnia możecie odkryć swoje prawdziwe pochodzenie i niekoniecznie spodobają wam się nowopoznane fakty.

"Klucz Angeliusa" jest to pierwsza część "Sagi Moonsun" autorstwa Anny Głowacz. Z ogromną radością przyjęłam wiadomość, że cykl ten został doceniony również za oceanem, w USA.
Główną bohaterką jest Naomi, z pozoru zwykła dwudziestolatka, która pewnego dnia wybiera się na biwak z przyjaciółmi do Yellowstone. Z jej perspektywy również jest prowadzona narracja. Jednak nie jest to męczące, wręcz przeciwnie, nie mamy tu narratora wszechwiedzącego, dzięki czemu odkrywane oczami Naomi tajemnice, zjawiska również dla nas są niemałym zaskoczeniem.
Dziewczyna podczas wędrówki poznaje atrakcyjnego nieznajomego o niezwykle głębokiej zieleni oczu. Ma on na imię James. On również przejmuje momentami rolę narratora, jednak moim zdaniem zdecydowanie zbyt rzadko.
Pojawiająca się niespodziewanie gwałtowna nawałnica burzy spokój uczestników wyprawy. Muszą stawić czoła wielkiemu niebezpieczeństwu. Z czasem okazuje się, że to nie są zwyczajne anomalie pogodowe, a ma w tym udział czarna magia. Naomi dowiaduje się, że ludzie, których wydawało się, że znała niemal "jak łyse konie" są zupełnie kimś innym. Mało tego, odkrywa również swoją prawdziwą tożsamość. Jednak w związku z tym, kim jest, czeka ją niemałe wyzwanie. Czy mu sprosta? I czy w świecie, gdzie pada czerwony deszcz, można zaufać wszystkim "sojusznikom"?

Ta książka dla mnie jest po prostu świetna! W żadnym jej fragmenicie nie miałam poczucia znudzenia czy zniechęcenia. Ciekawy pomysł na fabułę, nieoklepane miejsce akcji - malownicze góry Stanów Zjednoczonych, zaskakujące zagadki, pułapki czyhające na bohaterów. Sami bohaterowie również są barwni. Nie będę wiele zdradzać, ale na pewno są to bardzo ciekawe indywidualności. Akcja jest bardzo żywa, obfitująca w wydarzenia, niesamowite przygody, które śledziłam z zapartym tchem. Bardzo oryginalne ujęcie tematu. Do tego uczucia rodzące się między niektórymi bohaterami, porywy serca, żarliwa namiętność - uwielbiam wątek miłosny w powieściach fantasy i nie tylko.

"(...) w wypadku, kiedy każdy dzień może być naszym ostatnim, nie ma czasu na ukrywanie swoich prawdziwych uczuć."

Moim zdaniem Amerykanie słusznie docenili twórczość Anny Głowacz, czego bardzo jej gratuluję i życzę dalszych podbojów. Może Hollywood? Kto wie.
W skali od 1 do 10 oceniam książkę na 9.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"Dziś zanucę ci kolędę" Joanna Szarańska