"Systematyka miłości" Rachael Allen


 

Spencer jest na pozór zwyczajnym chłopcem wchodzącym w wiek dojrzewania. Gdy go poznajemy ma 13 lat. Nie jest jednak tak do końca zwyczajny. Cierpi bowiem na zespół Tourette'a. Choroba ta charakteryzuje się niekontrolowanymi tikami, powtarzaniem słów, czasem przekleństw (nie u naszego bohatera). Dla osoby niemającej pojęcia, czym jest to schorzenie, osoba chora jawi się jako odmieniec, dziwoląg, nawet ktoś nienormalny.

Nasz bohater często bywa obiektem kpin, stara się jednak prowadzić normalne życie. Mimo tragedii, która go spotkała - matka opuściła ich rodzinę, gdy on i jego brat Dean byli jeszcze dziećmi, oraz choroby - jest pogodnym nastolatkiem, mającym zainteresowania jak jego koledzy. Zaprzyjaźnia się z nową dziewczyną z sąsiedztwa - Hope Birdsong. Od razu wpada mu w oko i zakochuje się w niej, ale ich relacje są mocno skomplikowane. W końcu staje się coś, co wprawia Spencera w rozpacz. Hope zaczyna chodzić z jego bratem. Mimo to nadal trwa ich „przyjaźń". Wszystko komplikuje się jednak jeszcze bardziej, gdy niespodziewanie umiera ukochana siostra Hope, Janie. Na długie lata Hope i Spencer oddalają się od siebie. Czy jednak zrozumieją w końcu, jak wiele ich łączy?

Piękna opowieść o przyjaźni, która tak naprawdę oznacza coś znacznie więcej. O tym, że w życiu wszystko ma swój właściwy czas. I choć pewnie nieraz żałujemy, że nie poznaliśmy kogoś wcześniej, że coś się nie wydarzyło, to najwyraźniej nie byliśmy na to gotowi i to coś musiało wydarzyć się później niż wcześniej. Powieść o tolerancji wobec innych na przykładzie głównego bohatera, który jest wyśmiewany, ale ma też grono przyjaciół, którzy lubią go za to, jaki jest i pomimo tego.

Podoba mi się też, że ma wsparcie w swojej przybranej matce, która kocha go jak własnego syna. Nie każda kobieta byłaby do tego zdolna. Tym bardziej podziwiam Pam, bo okazała się lepsza nawet niż rodzona matka chłopców, która po prostu poświęciła rodzinę dla kariery. Wspaniale zostało pokazane rozwijające się uczucie, nawet jeśli po drodze było wiele przeszkód i niewiadomych.

Czytało się bardzo ciekawie, tym bardziej, ze sama miałam mętne pojęcie o przedstawionej tu chorobie. Byłam ciekawa, czy ludzie z zespołem Tourette'a mają np. problemy z uczuciami, emocjami, czy popędem seksualnym, ale nie różnią się pod tym względem od ludzi „zdrowych". Kibicowałam, aby Hope wreszcie przejrzała na oczy i zrozumiała swój błąd, że odrzuciła Spencera. Mimo że oboje byli w związkach, to moim zdaniem jednak nie było to i uważałam, że są dla siebie stworzeni. A czy oni sami w końcu to zrozumieli? Zapraszam do lektury.

Fragment opisu: Spencer, domorosły naukowiec, stara się to wszystko uporządkować w swojej głowie, tworząc "systematykę uczuć" - tak, jak zwierzęta i rośliny można rozpisać z podziałem na królestwo, typ, gromadę, rząd itd.., chłopak wierzy, że podobnie może usystematyzować to, co rozgrywa się w jego sercu i głowie. Oczywiście - nie jest to możliwe i ostatecznie Spencer orientuje się, że życie trudno jest w prosty sposób zafiszkować w odpowiednich szufladach, ale to jest właśnie w nim tak fascynujące.

Recenzja napisana dla portalu Papierowe Motyle.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"Dziś zanucę ci kolędę" Joanna Szarańska