"Cała prawda o miłości" Clare Pooley

 



Najbardziej emocjonująca książka, jaką miałam okazję czytać w tym roku! I pomyśleć, że z pozoru zwykły zielony zeszyt może odmienić życie kilku obcych sobie ludzi i połączyć je splotem niezwykłych wydarzeń.

Nietuzinkowy, ekscentryczny, ale wiekowy już malarz pragnie podzielić się swoją historią. Zapisuje więc kilka słów o sobie w pewnym zielonym zeszycie. Nazywa go "Projekt Autentyczność" Chce w ten sposób uzmysłowić ludziom, że mijamy codziennie tłumy osób, a tak naprawdę o żadnym z nich nic nie wiemy, nawet, gdy sądzimy, że dobrze kogoś znamy. Wiele ludzi nosi w sobie sprawy, o których nie powiedział nikomu. Autor "Projektu Autentyczność", Julian Jessop chce, by ludzie, którzy trafią na jego zeszyt odsłonili swoje prawdziwe "ja", często kruche i bezbronne, choć kryjące się pod twardą skorupą. 

Pierwszą osobą, do której trafia zeszyt jest Monica, właścicielka kawiarni, do której często chodził Julian. Monica podejmuje wyzwanie. Pisze o swoim poukładanym, uporządkowanym życiu, które jednak pozbawione jest miłości, o pragnieniu daru macierzyństwa. Kobieta "podaje dalej" zeszyt, zostawiając go w pobliskiej winiarni. I tak przedmiot ten, niczym w noweli z sokołem, krąży wśród coraz to nowych "właścicieli", stając się ważnym atrybutem, wokół którego kręci się akcja powieści.

Przyznam, że opowieść mnie naprawdę wciągnęła. Oryginalny pomysł na fabułę, no bo kto w obecnych czasach zdobyłby się na taki szalony pomysł spisania swojej historii i przekazywania jej kolejnym osobom? Z każdą strona chciałam więcej i więcej tej opowieści, byłam ciekawa, co wyniknie z tego "eksperymentu" trochę dziwacznego artysty. A zaczęło dziać się dużo. Kto by pomyślał, że taki niepozorny przedmiot zrobi tyle dobrego, że uchroni kogoś przed samotnością, czy bankructwem, ale który również wprowadzi niezłe zamieszanie w życiu bohaterów.

Bardzo wzruszyła mnie historia Juliana, malarza, który kiedyś błyszczał w kalejdoskopie gwiazd, a o którym z czasem świat zapomniał. Zmarła mu żona, której, jak przyznał w swojej opowieści, docenił dopiero, gdy jej zabrakło. Niestety często jest tak, że w pędzie życia, czasami w swoim egocentryzmie zapominamy okazać miłość najbliższej nam osobie. A słowo "kocham" przecież nic nie kosztuje i nie boli, a dla tej drugiej osoby znaczy tak wiele.

Niektórzy bohaterowie nie zyskali początkowo mojej sympatii, irytował mnie ich hulaszczy sposób bycia. Niektóre postaci polubiłam, choć nie wszystkie zachowania pochwalam. Irytowała mnie Monica, która powierzchownie oceniła sytuację, nie dając Rileyowi i Hazardowi wytłumaczyć wszystkiego po kolei. Rozumiem, że mogła się rozczarować nieszczerością Rileya, ale przecież nawet oskarżeni o ciężkie przestępstwa więźniowie maja prawo do obrony. No i to, że Hazard chciał dobrze... A próba "zeswatania" dwóch wydawałoby się, pokrewnych sobie dusz nie jest niczym złym. Czasami przecież trzeba odrobinę pomóc szczęściu.

Akcja żywa, dynamiczna, choć nie był to rollercoaster, na szczęście. Nadmiar nigdy nie jest wskazany, a tutaj wydarzenia działy się swoim tempem, nie wszystko naraz. Wielki plus również za dawkę zaskoczenia. Przyznam, że zaskoczyły mnie pewne wydarzenia, co zmieniło również mój stosunek do niektórych bohaterów. Jedni przeszli pozytywną przemianę, inni niestety stracili w moich oczach. 

Piękna, wielowątkowa, wielopłaszczyznowa powieść o tym, co w życiu jest naprawdę ważne. Często najpiękniejsze cuda dzieją się w nas samych. Mówi o tym, że szczęście przychodzi do nas, kiedy przestajemy go szukać i że pozory mylą. Idealny świat mediów społecznościowych nie mówi prawdy o życiu danej osoby. Prawda może okazać się szokująca i bolesna. A macierzyństwo to nie tylko cudne foteczki z dzidziusiem, ale też nieprzespane noce, bolące piersi, zmienianie brudnych, cuchnących pieluch. Nawet kochająca, najlepsza matka czasami jest wykończona, ma depresję poporodową. Książka uwrażliwia na problemy takich kobiet, którym trzeba pomóc, a nie nazywać wyrodnymi matkami. 

Zakończenie wywołało we mnie lawinę łez. Nie tego się spodziewałam. Ale przecież życie takie właśnie jest - nieprzewidywalne i nie zawsze możemy mieć to, czego chcemy. 

Książkę zdecydowanie polecam. Jeśli lubicie emocjonujące historie, gdzie można pośmiać się i popłakać, powieści pouczające, to ta jest jak najbardziej odpowiednia.

Recenzja pisana dla portalu dużeKa. Za egzemplarz recenzyjny dziękuję serdecznie Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Komentarze

  1. Jeśli w książce są tak silne emocje, to ja koniecznie muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"Dziś zanucę ci kolędę" Joanna Szarańska