[RECENZJA PATRONACKA, PREMIEROWA] "Nierozłączni" Katarzyna Mak



Emocją, jaka towarzyszyła mi głównie podczas czytania trzeciej części cyklu "Między nami miłość", była... złość. Pewnie jesteście zaskoczeni, dlaczego. Zaraz wszystko wyjaśnię...

"Nierozłączni" fundują nam kolejną porządną dawkę emocji. Znów razem z Mią i Antkiem przeżywamy ich perypetie. Tym razem nieujarzmiona, szalona Hiszpanka, która wydawało się, znalazła spokojną przystań u boku Antka, znajdzie się w nie lada tarapatach. Ale po kolei...

Początkowo wydaje się, że ta wybuchowa para największy kryzys ma już za sobą. Tymczasem... jeden niefortunnie zasłyszany przez Mię strzęp rozmowy jest impulsem rozwalającym ten piękny związek, niczym domek z kart. Kobieta czuje się oszukana, zdradzona i nawet nie chce niczego wyjaśniać. Zamiast stawić czoła problemom, ucieka. A przecież tak mocno kocha Antka... Czy w imię miłości nie powinno się walczyć o takie uczucie do końca, dopóki nie zabraknie ostatniej iskry nadziei?

Jak już wspomniałam na początku, lekturze tej części towarzyszyła mi złość. Bohaterowie zachowywali się jak dzieci. Siedmioletni syn Antka, Bartek wykazywał się większą dojrzałością niż jego dorosły i wydawałoby się, odpowiedzialny, ojciec. Setki niedomówień powodowały, że Antek i Mia coraz bardziej się od siebie oddalali. Ukrywali swoje prawdziwe uczucia. A wystarczyłaby jedna, szczera rozmowa, by uniknęli tego galimatiasu i cierpień, które stały się ich udziałem, niestety na ich własne życzenie.

Do szewskiej pasji doprowadzało mnie ich niezdecydowanie. Nie mogli bez siebie żyć, ale ciągłe sekrety, nieporozumienia, ale przede wszystkim - urażona duma, przez którą nie dali sobie szans wyznania całej prawdy, doprowadzały do kolejnych rozstań, bólu i fałszywego obrazu tej drugiej osoby. Było mi bardzo przykro, gdy tak osądzali się pochopnie, nie znając wszystkich faktów, motywów postępowania, czy uczuć drugiej strony. Nieraz miałam ochotę porządnie nimi wstrząsnąć.

Dlatego bardzo chcę podkreślić, jak ważna jest rozmowa w relacjach uczuciowych. Często może ona uratować małżeństwo, które nieraz jest z góry skazane na porażkę. Ja uważam jednak, że taka rozmowa ma moc terapeutyczną. Rozmawiajmy ze sobą, nawet o głupotach!

Uczucia, jakie wywołało zakończenie, mieniło się dla mnie wszystkimi kolorami tęczy. Było i kolorowo, jak na kwiatowej łące, i niebezpiecznie - po prostu bogactwo emocji. Nie zabrakło oczywiście łez wzruszenia, czy humoru za sprawą chociażby specyficznych relacji kumpelskich Daniela i Antka.

Miłość jest jak róża - piękna, delikatna. Tak, jak kwiatowe płatki pod dotykiem rąk mogą się rozsypać, tak i miłość może się rozsypać pod wpływem niedomówień, zdrady,... I tak, jak kolce róży sprawiają ból, tak i miłość może ranić. Często jednak tym ranom winni jesteśmy my sami.

Książki Kasi Mak urzekają swym romantyzmem, baśniowymi kreacjami bohaterów i zdarzeń, urokliwymi sceneriami, a sama autorka tak cudownie pisze o miłości. Pokochałam jej twórczość już od jej literackiego debiutu.

"Nierozłączni" to piękna powieść o sile i potędze miłości. Pokazuje, że zawsze warto o nią walczyć.

Dziękuję serdecznie wydawnictwu Videograf za możliwość przeczytania i objęcia patronatem tej wspaniałej powieści, no i oczywiście mojej kochanej Kasi - za to, że tak piękne historie tworzy.

Komentarze

  1. Nie znam jeszcze pierwszych części cyklu, ale planuję to nadrobić. Gratuluję serdecznie patronatu. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie ❤️ moim zdaniem warto przeczytać :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za odwiedziny, każdy komentarz jest dla mnie cenny i na każdy postaram się odpowiedzieć :) motywujecie mnie do dalszego pisania :) Będzie mi bardzo miło jeśli zaobserwujesz. Chętnie też zajrzę do Ciebie :)

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"7 uczuć"