"Charlie Hernández i Liga Cieni" Ryan Calejo


Książka należy do gatunku tych dla dzieci i młodzieży, jednak mimo to, czytałam ją z niemniejszym zapałem niż najmłodsi czytelnicy. Już pierwsze strony tej opowieści przyciągają jak magnes.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest Charlie, któremu pewnego dnia ze skroni wyrastają… rogi! Na tym jednak nie koniec niespodzianek dla młodego łowcy przygód.

Główne wydarzenia rozgrywają się w dwa miesiące po tajemniczym pożarze i zniknięciu rodziców chłopaka. Co ciekawe, nie zginęli oni w płomieniach, ale ślad po nich zaginął. Z kolejnymi stronami zyskujemy coraz więcej informacji na ich temat. Charliemu zostaje jedynie medalion po matce, którego otworzenie sprawia mu wiele trudności. Czy jego wnętrze pozwoli chłopakowi uzyskać odpowiedzi na dręczące go pytania, co stało się z jego rodzicami i co dzieje się z nim samym? Czy odnajdzie bliskich?

Bardzo podoba mi się, że zawarte są tutaj wierzenia, mity, obyczaje i obrzędy latynoskie. Świetnym pomysłem było umieszczenie na końcu książki glosariusza i słowniczka wyrazów hiszpańskich. Sama fascynuję się iberystyką, krajami Ameryki Łacińskiej, uczęszczam na kurs języka hiszpańskiego, uważam go za najpiękniejszy język, oczywiście obok polskiego, czytanie tej powieści było więc dla mnie  nie lada gratką.  Moim marzeniem jest też podróż do Meksyku, Wyspy Kanaryjskie, czy Baleary. Dzięki lekturze mogłam sobie trochę „popodróżować” po Florydzie, czy Santiago de Compostella.

Wspaniała, przenosząca nas w świat latynoskich legend, niesamowitych istot, cudownych miejsc i przedmiotów, opowieść. Jeśli jesteście ciekawi, co to jest calaca, Madremonte czy arroz con pollo, a ponadto nie boicie się pająków, czy samotnych nocnych wędrówek po cmentarzu, zapraszam do lektury.

Słowem malowana powieść o młodzieży, dla młodzieży (i nie tylko!), o różnym zabarwieniu emocjonalnym – od obrzydzenia po dreszczyk grozy. Zapierająca dech w piersiach przygoda, w której nie brak też wzruszeń, ważnych przesłań – o tolerancji dla różnych kultur i ras, czy choćby to, że zawsze warto być SOBĄ. A miłość, przyjaźń to siły napędowe do dokonywania rzeczy wielkich.

Recenzja pisana dla portalu"Papierowe motyle". Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu IUVI.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Nie z tego świata" (1987)

"Do kwadratu" Anna Sobańska

"Dziś zanucę ci kolędę" Joanna Szarańska